Rusza bardzo długo oczekiwana budowa kompleksu żłobkowo-przedszkolnego na Starych Stawach. Niepozorna inwestycja wzbudziła sporo niezdrowych emocji.
O tym jak bardzo potrzebna jest to inwestycja wskazują zwykłe statystyki Głównego Urzędu Statystycznego. Jeszcze kilka lat temu w całym mieście było kilkadziesiąt miejsc na potrzebnych około 300-400. Tyle przeciętnie co roku rodzi się dzieci w Oświęcimiu. Stopniowa poprawa była możliwa dzięki między innymi ustawodawstwu, które umożliwiło rozwój prywatnych placówek. Wadą tego rozwiązania były wyższe koszty pobytu dzieci w takich miejscach. Często jednak wyższa cena szła z wyższą jakością usługi. Są jednak mieszkańcy, którzy na taki luksus nie mogli sobie pozwolić i do nich powinna być skierowana oferta placówek publicznych.
O nowe miejsca w żłobkach walczyły w każdych wyborach komitety, głównie niezależne. W 2014 oraz 2018 roku sam poruszałem ten temat w czasie swojej kampanii. Nie da się ukryć, że niska ilość miejsc w mieście, które stało się "sypialnią" dla okolicznych miast z rozwijającym się przemysłem, to była jedna z najbardziej palących potrzeb do rozwiązania. Potrzebę tę pomalutku dostrzegali rządzący miastem i pod koniec poprzedniej kadencji opracowano dokumentację, a teraz tuż przed końcem kolejnej kadencji rozpoczęto budowę. Ma powstać obiekt na około 100 miejsc w żłobku i podobną ilość miejsc dla przedszkolaków. Na dzień dzisiejszy po wybudowaniu obiektu problem z miejscami w żłobku będzie prawie rozwiązany.
Ten niewątpliwy, pozytywny fakt umknął lokalnym propagandzistom. Jeszcze niedawno każda siła rządząca jakimś urzędem czy miastem inwestowałaby w pozytywny przekaz wskazujący rozwiązanie jakiegoś problemu, nawet jak sami stoją za jego powstaniem. My mamy za to podkreślenie, że na żłobek nie dał pieniędzy premier Morawiecki i z tego powodu dzieje się krzywda. Ciekawe podejście. Nikt nie dostrzega uśmiechu dzieci.
Inna inwestycja poruszająca emocje to rozpoczęcie budowy łącznika do drogi S1 czyli południowej obwodnicy miasta. Po wielu perypetiach i latach zakulisowych przepychanek rozpoczęła się budowa drogi. Opozycja w osobie Rafała Bochenka zainwestowała w kilka plakatów informujących, że rząd dał kilkaset milionów złotych na drogę, a miasto zero. Jest to oczywiście nie do końca prawda. Miasto szczególnie kilkanaście lat temu zainwestowało jakieś sumy pieniędzy w przygotowanie tej inwestycji. Przy skali całości może to nie jest powalająca kwota, ale pomoc w ustaleniu czy na trasie planowanej drogi są stosy z ludzkimi szczątkami, uchwalenie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzeni i być może inne działania nie powinny uciec uwadze doświadczonych radnych jak panowie Waldemar Łoziński czy Krzysztof Kuczek, którzy tamtych latach byli w Radzie Miasta.
Na takie przepychanki idą oczywiście wydatki, niestety z naszych pieniędzy. W przypadku miasta kampanie antyrządowe kosztowały kilkadziesiąt tysięcy złotych (plakaty plus materiały filmowe i prasowe). W tym samym czasie nie ma pieniędzy na promocje usług oferowanych przez miasto i spółki zależne od niego. Do tego ich merytoryczny przekaz jest mocno wątpliwy. Kampania o rzekomym prawnym bublu kosztującego miasto miliony złotych nie spotkała się z żadną ripostą opozycji, że miasto już pięć lat temu mogło zareagować w momencie powstania tego prawa. W Internecie są dostępne wyroki sądów z tamtych lat, sugerujących, że problem nie został odkryty nagle. Co więcej przez lata nikt tego w naszym urzędzie nie wyłapał zmiany podstawowego dla samorządu prawa i jak gdyby nic (!) pobierano nienależny podatek. Na liście beneficjentów programu "Maluch plus" próżno też szukać wniosku napisanego przez nasze miasto.
Czy milcząca większość będzie tolerować trwonienie naszych pieniędzy na partyjne gierki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz