15 września 2022

Oświęcimski żłobek jako polityczny cep na przeciwników

Od dawna w naszym mieście jest problem z opieką nad dziećmi do lat trzech. Brakuje żłobków oraz klubów dziecięcych. Uczciwie trzeba przyznać, że powoli po latach systemowej zapaści w tej materii sytuacja pomału się poprawia. Niestety głównie dzięki prywatnym przedsiębiorstwom.

Wiele młodych kobiet planuje posiadać czasami nawet imponującą liczbę dzieci. Ich plany konfrontuje życie, bo między 12 miesiącem a 36 miesiącem życia dziecka systemowo nie ma zorganizowanej wystarczającej opieki nad dziećmi, która mogłaby pomóc kobietom wrócić do pracy. Wiele zaznało konieczności porzucenia pracy lub wynajmowania opiekunek i niań, co dla wielu osób było dewastującym doświadczeniem dla domowych finansów i zniechęcającym do posiadania większej liczby dzieci. Jest to problem i społeczny i ekonomiczny. Dzieci po jakimś czasie pójdą do szkół, będą korzystać z opieki zdrowotnej i kiedyś będą pracować i mieszkać. Mniej ludzi do obsługi może wywoływać konieczność zamykania w przyszłości różnych placówek. Brak pracowników może zmuszać właścicieli do zamykania firm bądź ich przenoszenia w inne miejsca. Być może miasto stoi przed problemem wyburzania zabudowań z powodu przyszłego wyludnienia.

W tej chwili trwa przetarg na wybudowanie zespołu żłobkowo-przedszkolnego przy ulicy Ceglanej. Obiekt ma powstać mniej więcej na przeciwko marketu Castorama i ma mieć imponującą ilość miejsc, szczególnie w żłobku. Powstanie w okolicy, gdzie buduje się około 1000-1 500 mieszkań przez deweloperów. Na chwilę obecną całkowite finansowanie inwestycji jest po stronie gminy. Przy otwarciu kopert z ofertami Urząd Miasta ujawnił budżet na inwestycję wynoszący około 12 milionów złotych. Oferty złożone są w przedziale 15-21 milionów do wydania w około 2-3 lata. W najbliższym czasie urząd albo zwiększy budżet albo unieważni postępowanie i być może ogłosi za jakiś czas nowe. 

Kwota przewidziana w budżecie na budowę nie jest jakoś szczególnie duża dla budżetu miasta. W ostatnich latach znaleźć można bardziej kosztowne inwestycje, by daleko nie szukać parking na bulwarach ma kosztować miasto około 16 milionów z około 30. Reszta to dofinansowanie. Organizacja bądź budowa żłobków wraca co kilka lat na czołówki gazet, nieprzypadkowo w okolicach wyborów. Przed każdymi wyborami szczególnie komitety obywatelskie podnoszą ten postulat. Przed wyborami 2018 miasto przygotowało dokumentację z nieoficjalnym przekazem suflowanym radnym np. rady osiedla, że inwestycja jest tuż tuż, po czym po wyborach przesunięto ją w czasie o kilka lat. W sam raz, by zrobić sobie kilka zdjęć do następnej kampanii w 2023 (2024?). Skąd takie cyniczne kalkulacje? I dlaczego w mieście oferta miejsc w placówkach jest ciągle poniżej oczekiwań?

Żłobki i kluby dziecięce są droższe w utrzymaniu niż przedszkola. Wymagania na przykład co do personelu są większe. Sam żłobek to zakład opiekuńczy. Taka sama ilość dzieci w porównaniu do przedszkola musi być zaopiekowana przez większą liczbę personelu. I najważniejsze: przedszkole to zadanie własne gminy, żłobki i kluby to zadanie o charakterze fakultatywnym. Czyli mogą być, ale nie muszą. Duże koszty utrzymania spowodowały, że po 1990 roku żłobki padły ofiarą istnej rzezi w całej Polsce. Przez lata liczba żłobków spadała w Polsce aż do mniej więcej 2010 roku, kiedy uchwalono ustawę o opiece nad dziećmi. 

W komentarzach pojawiają się komentujący przypominający, że kiedyś w Oświęcimiu było ich wiele i do tego były duże i pojemne. Według GUS w 1995 roku (brak wcześniejszych danych na stronie, miejska biblioteka zaś nie posiada roczników GUS w zbiorach) w Oświęcimiu były już tylko dwa żłobki samorządowe ze 160 miejscami. Była to kadencja radnego miejskiego Janusza Chwieruta, gdzie pełnił pewne eksponowane funkcje (ustrój gmin był inny niż dzisiaj). Kadencję zakończono likwidacją jednego z nich w 1998 i zmniejszeniem ilości miejsc ogółem do 80 a potem do żenujących 45. Rządził wtedy Józef Krawczyk z Unii Wolności (później Platformy Obywatelskiej), a w zarządzie miasta był obecny prezydent. Następca Janusz Marszałek był grabarzem żłobków samorządowych w naszym mieście w 2008 roku, z tym że w radzie miał zaledwie dwie radne. W kadencji 2006-2010 aż 7 radnych miało... Prawo i Sprawiedliwość i 4 radnych Chrześcijański Ruch Samorządowy, z których szeregów pochodzi kilku obecnych radnych. Sam nie wiem co o tym myśleć...

W mieście nie było żadnego żłobka aż do 2012 roku. Rozumiecie Państwo, 10 najbogatsze miasto powiatowe w Polsce nie miało dość pieniędzy by pomóc mieszkańcom w tej ważnej potrzebie życiowej przez jakieś 4-5 lat. W przeszłości dochodziło do scen jak z PRL, gdzie rodzice stali po kilka dni w kolejce do zapisu do jedynego miejsca, gdzie można było pozostawić małe dzieci. Samorządowy żłobek został reaktywowany dopiero w 2020 roku czyli po jakiś kilkunastu latach od ich likwidacji. Majątek po placówkach w najlepszym razie poszedł na inne potrzeby samorządu, ale nie wykluczone że padł ofiarą klimatu lat dziewięćdziesiątych. Wtedy pod hasłami prywatyzacji (złośliwie nazywanej złodziejską) państwo i samorządy pozbyli się dużej części majątku. Czasami to było wybawienie, czasami po latach okazało się kosztownym błędem. W tej chwili mamy kolejną awanturę między przyjaciółmi z POPiS o to, komu zależy bardziej na tych placówkach. Prezydent korzystający z przewagi nagłaśnia rzekomą krzywdę na bilbordach i w mediach. Faktem jest, że gdyby mu na tym zależało, to takie jak widać nie szczególnie kosztowne w budowie placówki już dawno by istniały w ramach jakiejś sieci. Twórcy bumu budowlanego nie mieliby zaś problemu, by swoim klientom sprzedać wizję przyjaznego dla młodych rodzin miasta. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest, że środowiska które dołożyły wielkie kamienie milowe do likwidacji w przeszłości placówek opiekuńczych nie potrafią się zjednoczyć i załatwić problemu w sposób oczekiwany przez mieszkańców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz