18 stycznia 2024

Dekada straconych szans czyli o braku dialogu w mieście

Koniec roku przyniósł informacje o zakończeniu konkursu architektonicznego na projekt przebudowy hali lodowej. Sprawa zakończyła się skandalem. Część uczestników, w tym lokalna pracownia Susuł&Strama, zaprotestowała przeciwko werdyktowi Jury. Sprawa niestety została odrzucona z powodów formalnych przez KIO, co uniemożliwiło dokonania osądu przez fachowców.


Lokalni architekci podnieśli szereg zastrzeżeń do zwycięskiej pracy. Według ich oświadczenia dowiadujemy się, że między innymi: na trybunach będzie ciasno, przejścia przeciwpożarowe nie będą spełniać aktualnych norm, konfiguracja starej hali i planowanej nowej części ma generować niepotrzebne koszty budowy oraz późniejszego utrzymania. Obiekt zaś ma być jeszcze bardziej niefunkcjonalny niż jest teraz. Co ważne, mimo wytycznych zamawiającego wiele oczekiwanych funkcji będzie niedostępna w nowym obiekcie. Po prostu mamy zapłacić za coś, czego nie zamawialiśmy. Przy okazji awantury pojawiły się głosy, że podczas przygotowań do konkursu pominięto stanowiska środowisk sportowych. Zwraca się także uwagę, że do komisji konkursowej miasto powołało zastępcę prezydenta Andrzeja Bojarskiego, specjalistę od drogownictwa, a nie powołano specjalistów od budownictwa kubaturowego, którzy pracują w mieście. Wielu komentatorów wskazuje, że to jest kolejna stracona szansa na dobrą inwestycję i skończy się kolejnym bublem budowlanym. Przyjrzyjmy się kilku innym wybranym inwestycjom z ostatnich lat.

Rynek

Pierwszą dużą inwestycją w czasie rządów Janusza Chwieruta była przebudowa płyty Rynku Głównego. Latami wyczekiwana przebudowa miała na przestrzeni lat wiele zakrętów. Przygotowanie do inwestycji wymagało między innymi wykup płyty rynku oraz zakup dawnego pawilonu "Tęcza" przez poprzedniego prezydenta. Toczyła się dyskusja jak docelowy rynek ma wyglądać. Uczestniczyli w niej między innymi społecznicy głównie z RO "Stare Miasto", stowarzyszenia "Starówka" i środowiska społecznych opiekunów zabytków. Wnioskowali oni o zachowanie historycznego charakteru miejsca, przywrócenie figury św. Niepomucena i inne elementy małej architektury. Na rynku miały pozostać szalety (dzisiaj jest w tym miejscu fontanna), dodatkowo w budynku starego ratusza miały być szalety dla niepełnosprawnych. W 2006 roku wydano wytyczne do projektu. Urząd Miasta powołał "Komisję Konsultacyjną ds. zagospodarowania płyty Rynku Głównego". Oczekiwano, że obiekt będzie miał charakter reprezentacyjny i stanie się atrakcją miasta. We wrześniu 2011. roku doszło do pęknięcia. Zarząd "Starówki" wycofał się z prac komisji, wskazując że między innymi, że zwołano zaledwie jedno spotkanie, a efekt współpracy społeczników został całkowicie pominięty w gotowym projekcie. W październikowym numerze "Gońca Kasztelańskiego" z 2011 roku skarżono się, że otrzymany projekt nie spełnia warunków opisanych w SIWZ (artykuł "Starówka" nie chce być figowym listkiem). Pośpiech i brak zmian tłumaczono, że inwestycja nie może czekać z powodu przyznanego dofinansowania w wysokości 3,5 mln złotych z programu OSPR. W efekcie mamy rynek-hybrydę. Liczne elementy zabudowy są raczej typowe dla inwestycji współczesnych typu galerie handlowe. Szalety zostały zlikwidowane i w wyniku tego powstał sławny na całą Polskę przybytek na ul. Klasztornej. Zniknęła roślinność dająca cień, nawierzchnia okresowo wymaga remontów, brak porządnych i dyskretnych przyłączy wodociągowych i kanalizacyjnych dla tymczasowych budek. Brak postulowanych elementów podkreślających historyczność jak studnia czy figura św. Niepomucena. Są także nietrafione rzeczy, jak akwaria do podziwiania podziemi dawnego ratusza. Problem, że zazwyczaj nic nie widać. Co ważne, mieszkańcy coraz głośniej wyrażają niezadowolenie z tego rynku, więc kolejne pokolenie mieszkańców zapewne doprowadzi do zmian.

Pływalnia

Zbudowana w latach siedemdziesiątych pływalnia o wymiarach olimpijskich na początku XXI wieku wymagała podjęcia zasadniczych decyzji. Albo rozbiórka albo kosztowny remont, ewentualnie rozbiórka i budowa mniejszego basenu odpowiedniego do możliwości miasta. Przez lata obiekt był jednym z niewielu takich obiektów w Polsce. Do inwestycji przygotowywano się przez lata, zamawiano różne ekspertyzy i opracowania. W Polsce po wejściu do Unii Europejskiej zapanowała też moda na budowę akwaparków i zarówno poprzednik prezydenta, Janusz Marszałek, jak i obecny włodarz jej ulegli. I to mimo głosów krytykujących ten pomysł. Zamówiona koncepcja przebudowy w 2011 roku spełniała te oczekiwania. Do istniejącego basenu dodano część rekreacyjną ze zjeżdżalniami, utrzymano wymiary olimpijskie niecki. Oprócz rzekomego prestiżu powodem tego był lobbing środowiska pływackiego związany ze szkoleniem pływaków na wyższym, często reprezentacyjnym poziomie. Bez takiego basenu nie byłoby to możliwe w Oświęcimiu. Jednocześnie popełniono poważny błąd. Stary basen miał osiem torów i nie podjęto decyzji o powiększeniu do wymaganych przez międzynarodową federację dziesięciu torów. Przez to na pływalni można organizować zawody wyłącznie dla juniorów bądź o amatorskim statusie. Wyjątkiem są zawody w pływaniu synchronicznym, gdzie udało się nawet zorganizować imprezę w ramach Igrzysk Europejskich. Przebudowa starego obiektu przyniosła szereg problemów, które podrożyły inwestycję. W starym i ciasnym budynku nie udało się zbudować godnej szatni do przebierania się użytkowników, co jest standardem na okolicznych pływalniach. Całość kosztowała co najmniej 52 miliony złotych, co odpowiada kosztowi wybudowania dwóch pływalni w okolicy o mniejszych wymiarach. Andrychów za tę kwotę ma i basen i kąpielisko. Basen teoretycznie w przyszłości będzie miał część rekreacyjną na wolnym powietrzu. Czy się jej doczekamy?

Oświęcimska przestrzeń spotkań i "most duchów"

Sztandarowym projektem prezydentury Janusza Chwieruta jest tzw. Oświęcimska Przestrzeń Spotkań. Jest to program urządzenia na nowo kilku miejsc miasta, które bez wątpienia najlepsze czasy miały za sobą. Przebudowa parków na pewno się podoba mieszkańcom, ale praktycznie zawsze wybiera się u nas drogie rozwiązania. Nowe parki obfitują w liczne latarnie w liczbie często znacznie większej niż na okolicznych ulicach. Są liczne nasadzenia roślin wymagające szczególnych zabiegów pielęgnacyjnych. Specjaliści wskazują, że brak dialogu w tej sprawie w przypadku samego Parku Pokoju spowodował brak wybudowania zaplecza do obsługi np. gastronomicznej. Budka na parkingu z lodami z włączonym praktycznie na stałe agregatem prądotwórczym jest poniekąd symbolem niedoróbek. Musi to zaskakiwać, skoro ten park jest przewidziany do organizacji eventów.
W ramach tego projektu jest jednak szczególne zadanie tj. most autorstwa Jarosława Kozakiewicza czyli "mostu duchów". Miał powstać jako część przebudowy parku na kamieńcu. W związku z budową tego obiektu schronisko dla zwierząt miało być poddane rozbiórce, a sama instytucja miała być przeniesiona w nowe miejsce. Żeby było śmieszniej dokonano wycinki drzew w miejscu planowanej przeprawy. Obiekt jest od początku poddany krytyce. Wskazuje się, że po pierwsze jest niepraktyczny. Nie rozwiązuje żadnego problemu transportowego. Jest zaprojektowany w miejscu, które jest pod ochroną zarówno przyrody jak i krajobrazu (strefa UNESCO). Podziwianie go będzie więc bardzo utrudnione ze względu na roślinność na brzegach Soły. Sama koncepcja techniczna jest nietypowa, co kilkukrotnie podraża koszt inwestycji. Przyczyniło się to do porażki pomysłu w czasie przetargu, gdzie oferty mocno rozjechały się z możliwościami budżetu zamawiającego. Pamiątkami po tym chybionym pomyśle są: zakupiona dokumentacja oraz inne koszty, które zamykają się w kwocie blisko miliona złotych, wyrwa w roślinności i porzucenie na jakiś czas pomysłu budowy nowego schroniska dla zwierząt.

"Cafe rynek"

Od lat obserwuje się proces unikania przez mieszkańców serca miasta czyli Rynku. Powody częściowo są podobne jak wszędzie. Lokale są wynajęte na działalność, która niekoniecznie sprzyja codziennym wizytom w danym miejscu. Duża część sklepów z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych zamieniła się na siedziby banków lub telekomów. Do tego pojawiły się supermarkety oraz galerie handlowe, które na stałe zmieniły zwyczaje klientów. Prowizorycznym rozwiązaniem było okresowe wynajmowanie płyty Rynku na działalność np. gastronomiczną. Problemem nie do przeskoczenia jest, że obszar starówki jest pod ochroną konserwatora zabytków, który nie zezwala na stałą zabudowę. Przedsiębiorcy więc budowali (i budują nadal) prowizoryczne budki z lichych materiałów. Prowokowało to do wygłaszania, także przez władze miasta, niepochlebnych komentarzy na temat estetyki tych obiektów. Po jednej z takich scysji prezydent Janusz Chwierut postanowił zbudować "Cafe rynek", trwałego obiektu gastronomicznego. Sam pomysł od początku wzbudzał opór. Po pierwsze na przeciwko wystąpiła Rada Osiedla "Stare Miasto" i dwie komisje Rady Miasta. Po pewnym czasie na żądanie konserwatora zabytków przeniesiono obiekt w rejon placu Kościuszki. Bez jego zgody nie można postawić trwałych zabudowań na płycie rynku i na pewno urzędnicy o tym wiedzą. Jak wylicza radny Jan Adamaszek miasto straciło na tym około 250 000 złotych z tytułu samej budowy oraz koniecznej rozbiórki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz